piątek, 18 stycznia 2013

Imagin Liam


-Dlaczego do ch*lery nie powiedziałeś mi tego wcześniej?! - krzyczałaś na swojego ukochanego.
-Nie chciałem .... mogłaś odejść ode mnie ... nie chciałem tego .. proszę wybacz mi - mówił -Tak jasne , uważaj bo ci wybaczę wiesz?! Jesteś zwykłym dupkiem! Jak mogłam z tobą być?! -Kochanie przepraszam - uklęknął przed tobą -Nie mów do mnie kochanie! Nie masz prawa! Okłamywałeś mnie przez te osiem miesięcy! Jak mogłeś być ze mną w związku i jednocześnie mieć dziecko z tą suką?! A na dodatek się z nią przespać?! -Ona nie jest suką . Przespałem się z nią kiedyś jeszcze przed tym jak byliśmy razem .. nie wiedziałem że zaszła w ciąże ... - tłumaczył się . -Tak jasne a świnie latają! -Ja cię kocham .. nie zostawiaj mnie - ujął moją dłoń. -Weź spierdalaj! - wybiegłaś z waszego a raczej już jego domu . Pobiegłaś do najbliższego kiosku kupiłaś tam żyletkę . Następnie udałaś się do parku. Usiadłaś na ławce i zaczęłaś rozmyślać. Dlaczego Liam ci to zrobił? Mówił że cie kocha , że nie zdradzi , nigdy nie zostawi .. teraz już wiesz że kłamał . Wzięłaś do ręki żyletkę przyłożyłaś ją do swojego nadgarstka zrobiłaś parę cięć . Krew zaczęła lecieć ale wiedziałaś , że gdy tam się potniesz to nic ci się nie stanie. Zaczęłaś wiec ciąć się prosto na żyłach. Krwi było jeszcze więcej i więcej . Powoli kręciło ci się w głowie. -[T.I] co tutaj robisz? Dlaczego to zrobiłaś?! - usłyszałaś głos Liama. Nie byłaś w stanie mu odpowiedzieć.
-Dowiedziałem się prawdy .. Danielle kłamała .. ona nie jest w ciąży .. to znaczy jest ale nie ze mną ! Chciała tak po prostu rozwalić  nasz związek rozumiesz?!  - wyciągnął telefon . Zadzwonił po karetkę . -Liam ja.. ja cię kocham  - spojrzałaś na niego. Zaczęło robić ci się ciemno przed oczami . Straciłaś przytomność. Po jakiś pięciu minutach karetka przyjechała i zabrali cię do szpitala. Tam oznajmili Liam'owi że nie  żyjesz . Payne załamał się . Parę razy próbował popełnić samobójstwo , jeden raz przy twoim grobie , ale za każdym razem powstrzymywali go  od tego chłopacy . Liam teraz ma 70 lat , nadal przychodzi popołudniami na twój grób i opowiada ci co każdego dnia robił. Za każdym razem łza płynie po jego policzku .Przed pójściem przypomina ci że cię kocha i że przeprasza . 

Imagin Niall



 Mieszkasz z chłopakami z One direction. Twoim chłopakiem jest Niall Horan. Właśnie przekomarzacie się kto zje ostatnią czekoladkę. Dzwoni twój telefon. To Twoja mama. Tęsknisz za rodziną w Polsce i cieszysz się że dzwoni. Przez słuchawkę słyszysz że płacze. Pytasz co się stało. Kiedy słyszysz odpowiedź osuwasz się na ziemię i zaczynasz płakać. Komórka wypada ci z rąk. Drżysz na całym ciele, a łzy lecą ci strumieniami z oczu. Podbiega do ciebie Niall i reszta zespołu pytając co się stało, ale ty nie możesz wykrztusić ani słowa. Wtulasz się mocno w Nialla, który próbuje cię pocieszać nie wiedząc co się stało. Opanowujesz drganie warg i przez łzy mówisz. 'Moja babcia umarła.' Po tych słowach znowu zaczynasz drżeć. Niall przytula cię wciąż siedzącą na podłodze. Drżysz i nie przestajesz płakać. Siedzisz i wspominasz jak ona bawiła się z tobą kiedy miałaś 4 latka, kiedy kupiła ci wielkiego lizaka za to że pomagałaś jej sprzątać., kiedy za każdym razem kiedy cię widziała mówiła że jest dumna ze swojej wnuczki. I zobaczyłaś ten obraz. Miłej, starszej pani siedzącej w wiklinowym fotelu w swoim zawsze zielonym ogrodzie. Uśmiechnięta od ucha do ucha czekająca na swoje wnuczęta każdego dnia. I jej słowa: 'Pamiętaj, że jeśli kiedyś mnie zabraknie zawsze będę przy tobie, juz nie ciałem, ale duchem i zawsze będę ci pomagać w trudnych sprawach, ale musisz mi coś przyrzec. Nie zapomnij o mnie.'. Zawsze wtedy się wkurzałaś na babcię, że mówi takie rzeczy o śmierci, a teraz już jej nie było. Myślałaś o niej cały czas aż zasnęłaś w ramionach chłopaka. Obudziłaś się w środku nocy odganiając koszmar. Znowu zaczęłaś płakać. Choć była druga nad ranem zadzwoniłaś do mamy. 'Kiedy pogrzeb?'. 'Po jutrze to znaczy jutro. Przyleć skarbie.' Rozłączyłaś się. Za tobą pojawił się Niall, miał zapuchnięte oczy jakby sam płakał. Łzy znowu ci poleciały. Przytulił cię. 'Polecisz ze mną?' zapytałaś przez łzy. 'Polecisz ze mną do Polski?' Skinął głową i zaczął płakać razem z tobą. Usiedliście na kanapie. Niall cały czas dbał o to żebyś miała jego wsparcie. Płakałaś wspominając wszystkie rzeczy, które opowiedziała ci babcia. Przez łzy uśmiechnęłaś się kiedy usłyszałaś jej słowa jakby w uchu: 'Jeżeli spotkasz wyjątkowego chłopaka to masz mi go przedstawić skarbie.' Uśmiech zgasł. Nie zdążyłaś. Przytuliłaś się do twojego niesamowitego chłopaka. O siódmej nie miałaś już sił ronić łez. Spakowałaś się i tego samego dnia wylecieliście z Niallem z Londynu. Następnego dnia był pogrzeb. Idąc z procesją Niall musiał cie podtrzymywać, bo byłaś taka słaba. Ciągle płakałaś. Babcię pochowali na najbliższym cmentarzu. Kiedy wszyscy się rozeszli i zostałaś już tylko ty i Niall twój chłopak odezwał się: ' Musimy już iść'. Zaprotestowałaś. 'Jeszcze tylko jedno.' Podeszłaś bliżej do grobu i uklękłaś na trawie. ' Niall podejdź tu.' Spełnił twoje polecenie i ukląkł obok ciebie. 'Babciu, poznaj Nialla to mój chłopak. Jest najkochańszy na świecie. Nie zdążyłam ci go przedstawić za życia, ale obiecałaś że będziesz przy mnie więc mówię ci to, bo on jest miłością mojego życia. Babciu... Kocham cię' Zemdlałaś.
Niall zaniósł cię do domu na rękach obudziłaś się w swoim pokoju. On siedział obok ciebie. nic nie powiedział tylko cię pocałował. Podał ci bez słowa kopertę. Otworzyłaś i przeczytałaś list od babci:
" [T.i.] Kocham cię. Wiem, że czytasz ten list i jest Ci smutno, ale opanuj się i przeczytaj te słowa. Nigdy Cię nie opuszczę i zawsze będę przy Tobie. Może nie ma mnie już na tym świecie, ale zawsze będę w twoim sercu. Nigdy nie przestanę cię kochać wnusiu. I wiedz, że choćby nie wiem co zawsze możesz liczyć na moja pomoc z góry. Tęsknię za Tobą bardzo, ale jestem przy Tobie. Kocham cię. Twoja babcia.
Ps. W środku są obrączki moja i dziadka, dla ciebie i twojego przyszłego męża. Zrób to dla mnie."
Otworzyłaś szerzej kopertę i wyciągnęłaś dwie obrączki. NA oby dwóch było napisane 'Dopóki śmierć nas nie rozłączy".
2 lata później wzięłaś z Niallem ślub i macie córkę, która nosi imię twojej babci.

Imagin Louis


Masz 19 lat a pod sercem nosisz swojego ukochanego synka – małego Tomiego Tomlinsona.
Jest burza ty stoisz w kuchni i kroisz owoce do sałatki
Bo wiesz że zaraz ma przyjść twój ukochany.
Nie ma go 1h …2h…. 3h… zaczynasz się mocno martwić, Louis nie odbiera komórki.
Więc bierzesz parasolkę i idziesz przyśpieszonym krokiem w stronę domu ojca małego Tomiego.
Gdy tylko wyszłaś zza zakrętu poczułaś mocne uderzenie w tył głowy następnie w brzuch.
Nie wiesz co się stało budzisz się na łóżku szpitalnym
Za rękę trzyma cię Louis…łzy spływają mu po policzkach, uśmiechasz się na jego widok lecz on nie odwzajemnia uśmiechu. Do Sali wchodzi lekarz
Lk – przykro nam nie przeczyło tego
Louis spuścił głowę a ty powoli uświadamiasz sobie co się stało, dotykasz swojego nabrzmiałego brzucha lecz nie czujesz ruchów dziecka które tak bardzo pokochaliście.
Łzy spływają ci po policzkach
Lou – przepraszam jak bym tylko wziął komórkę …
Ty nic nie mówisz powoli uświadamiasz sobie że waszego dziecka już nie ma nie zostaniesz mamą a Louis będzie miał wyrzuty sumienia do końca życia
Nagle ty mówisz
Ty – Nadal je kocham tak jak kocham Ciebie – to nie twoja wina tak najwyraźniej musiało się stać
Do Sali wbiegają Harry, Zayn, Niall i Liam
N – I jak ?
Louis odwraca się jego oczy są czerwone od łez
Z – O nie …
Chowa twarz w ręce
Ty jeszcze do końca nie wiesz co się dzieje
Od wypadku minęły już 4 lata lecz nadal wspomnienie tak samo boli …
Ty rok temu urodziłaś wspaniałą córeczkę którą nazwaliście Alison
Co dziennie chodzicie na grób waszego małego Tomiego
Alison jest tak bardzo podobna do swojego ojca
Louis nie wspomina czesto o Tomim lecz ty myślisz o nim gdy tylko widzisz swoją córkę
Louis kocha ją nad życie lecz nie patrzy często w stecz
,ale i tak mały Tomi Tomlinson zawsze będzie w waszych sercach

Imagin Harry


Harry i ty jesteście już długo ze sobą . Lecz los zaczął się odwracać w przeciwną stronę . Często go nie było w domu nawet wtedy gdy cały zespół miał wolne . Wieczorami wychodził z domu i nad ranem wracał . Jednak ostatniej nocy czuć było od niego damskimi perfumami .
- Ej kotku ?! czemu czuję od ciebie damskie perfumy ?
- Emm . Wydaje Ci się tylko .
- Harry nie oszukuj mnie ! . Bardzo dobrze wiesz że wszystko od ciebie wyczuję .
- Bożee . skończ wkurzasz mnie z tymi pytaniami . Miałem ważne spotkanie z chłopakami z zespołu i na koniec coś wypiliśmy . Loczek zdjął koszulkę i spodnie zaniósł do kosza na bieliznę po czym dał Ci namiętnego buziaka i zaprosił Cię do sypialni . Stwierdziłaś że mówi prawdę i skorzystałaś z propozycji Hazzy . Doszło między wami do seksu . Było wspaniale . Po stosunku spojrzeliście sobie w oczy po czym wyznałaś mu miłość a on pocałował Cię , przytulił do siebie i ..
- Słuchaj , za bardzo Cię ranie tym że ukrywam to przed tobą , alee
- Harry ? co o co ci chodzi ? co się stało ??
- Ciężko mi z tym jest . Nie wiem czemu to zrobiłem ale . . po pijanemu zgwałciłem kobietę .
- Cooooooo ? Gdy Hazza Ci to powiedział w 1 sekundzie oczy zaszkliły Ci się oczy ..
- Ja w ogóle nie wiem co się tam wydarzyło . Ja tylko Ciebie kocham i nigdy bym Cię nie zdradził . Uwierz . Prosze . :((
- Tyy . Ty mnie zdradziłeś .. z inną kobietą . Co może lepiej Ci dawała ?
- Co ty w ogóle bredzisz ? Kurwaa . Wybaczysz ?
- Po takim czymś ? . Nie wiem , Potrzebuję czasu . muszę to przemyśleć . A teraz idę .
- Kotku .?
- Nie mów tak do mnie ! . ? Cooooo ?
- Mogę ostatni raz cię pocałować ?
- Tamtą szmate sobie całuj !! . Idę . W tamtym momencie odeszłaś z płaczem . Kochałaś go , bardzo go kochałaś jednak bolało cię to że coś takiego zrobił tobie. Minął tydzień Harry napisał ci smsa że nadal na ciebie czeka i chcę z tobą być ale ty nic nie odpisałaś mu i zastanawiałaś się czy dać mu tą ostatnią szansę . Następnego dnia weszłaś do jego domu , ponieważ miałaś jeszcze kluczę . Wchodzisz do sypialni widzisz Harrego z Cher .
- Coo to ma znaczyć ? zaczęłaś krzyczeć i płakać jednocześnie .
- Kochanie to nie tak . !
- Kochanie , Harry mówiłeś że mnie kochasz i teraz będziemy razem . Oznajmiła Cher .
- Co ??? . Nienawidzę Cię . Jak mogłeś ? mówiłeś że na mnie czekasz . A gdy ja postanowiłam dać Ci szansę ty leżysz w łóżku z kolejną dziwką ? .
- Ona nie jest dziwką .!!
- To ciekawe czym ? .
- Moją nową dziewczyną
- :(((((((((. nienawidzę Cię . :( wybiegłaś z domu i nie zastanawiając się pobiegłaś do domu napisałaś pożegnalny list do Harrego i rodziny : Drogi Harry . Pokazałeś mi czym jest miłość za to dziękuję Ci :* jednak zdradziłeś mnie . Postanowiłam Ci wybaczyć a ty ponownie to zrobiłeś . Nie mogę wytrzymać tych emocji bo za bardzo Cię kocham i nadal będę kochać . Pamiętaj ! Gdy już będę w niebie . Będę Cię codziennie przytulała i chroniła na tyle ile będę mogła zawsze mówiłeś mi : Jesteś moim pięknym aniołkiem . Gdy przeczytasz ten list ja zapewne będę już przy tobie tylko w innym obliczu . W obliczu anioła , twojego anioła . Pamietaj kocham Cie ! na zawsze twoja Klara</3

Ps : nie przejmuj się mną , żyj dalej i pokaż następnej dziewczynie co znaczy miłość .
twoja dziewczyna . Klara ♥
Po napisaniu listu powiesiłaś się w swoim pokoju . :( . Pierwsza osoba która Cię znalazła to był właśnie Harry . Chciał Cię przeprosić za wszystko , jednak gdy wszedł do pokoju zobaczył Ciebie nie żywą . Przeczytał List . Kompletnie się załamał . Winił siebie za to co tobie zrobił . Wziął żyletkę i wyrył sobie na ręku : kocham cię Klara ♥ . Po zadaniu sobie ran zmarł tak jak ty . Chciał być blisko ciebie . Byliście jak Romeo i Julia . Zakochani aż do śmierci i w niebie .

Imagin Zayn




Jesteś z Zaynem . Pewnego dnia wybraliście się do jego rodziny . Gdy dojechaliście przywitali was jego rodzice i siostry ..Podczas pobytu tam Zayn zesłabł. Zabrało go pogotowie.. W szpitalu się obudził.


- Co mi się stało ?
- Zemdlałeś - powiedziałaś i pocałowałaś go .
- Pani Malik proszę ze mną - powiedział lekarz .
- tak już idę , Zayn zaraz przyjdę :)
Poszłaś z lekarzem do jego gabinetu.
- Proszę pani Zayn ma poważną chorobę , potrzeba przeszczep serca ..
- jak to ? - oczy napełniły Ci się łzami..
- Dawcy nie ma , minie dużo czasu zanim go znajdziemy..
- ja , ja chce być dawcą , tylko proszę nie mówić mu nic..- zaczęłaś płakać jeszcze bardziej..
- ale pani ma Rh + a potrzeba Rh - .
- cholera no ! znajdźcie mu dawcę , on nie może umrzeć -wykrzyczałaś i poszłaś do Zayna ..
- kochanie co się stało ? - powiedział ocierając twoje łzy..
- Zayn tak bardzo Cię kocham..
- Ja ciebie też , płaczesz bo coś poważnego mi jest ?
- Tak , Zayn potrzebujesz przeszczepu serca , natychmiast ..- widziałaś w jego oczach wieli smutek..
- Nie martw się , i tak się kiedyś tam u góry spotkamy..- wybuchliście oboje płaczem..Położyłaś się obok niego , rozmawialiście o wszystkim..Potem poszłaś do domu..Wróciłaś rano do szpitala.. w sali go nie było..wybiegłaś z niej wystraszona , zapłakana .. znalazłaś go na OIOMIE ( nwm jak to sie pisze ;d )
- Zayn ? - spytałaś dotykając jego ręki..
- tak to ja przyszłaś , to dobrze nie chciałem odchodzić bez pożegnania..-ścisnął twoją dłoń..
- co ty mówisz ? nie możesz odejść , nie poradzę sobie bez ciebie..-powiedziałaś upadając na kolana ..
- Spotkamy się tam na górze , pamiętaj kocham cię , będę twoim aniołem - powiedział zamykając oczy . nie słyszałaś nic tylko PIIP . patrzyłaś na niego płacząc jak małe dziecko , wszystkie spędzone chwile razem z nim przebrnęły ci przez głowę ..' Nie chcę żyć bez ciebie ' powiedziałaś upuszczając jego zimną już rękę..pobiegłaś do apteki , kupiłaś tabletki nasenne , połknęłaś całe opakowanie i zasnęłaś , obudziłaś się w niebie..Byłaś już na zawsze z Zaynem..

Imagin Niall

Opowiem Wam historię prawdziwej miłości. Jest wyjątkowa. Można powiedzieć że... najpiękniejszej i najwierniejszej miłości na świecie...
           Na świecie żyła pewna para. Chłopak miał na imię Niall był sławnym piosenkarzem w zespole One Direction. Dziewczyna pochodziła z biednej ale kochającej się rodziny. Była śliczna. Poznali się typowo w pewnej kawiarni. Tak zaczęła się ich ogromna miłość. Wiele ludzi w nią nie wierzyło. Rodzice dziewczyny radzili żeby się z nim rozstała bo on złamie jej serce. Ona nie chciała tego słuchać i wyszło jej to na dobre. W każdej wolnej chwili byli razem. Śpiewali, wygłupiali się, razem płakali. Byli nierozłączni. Snuli już plany na przyszłość. Zaręczyli się. Rodzice dziewczyny przekonali się do tego wesołego blondynka. On okazywał jej tyle miłości ile żaden chłopak swojej dziewczynie. Ona kochała go jak jeszcze żadna dziewczyna żadnego chłopaka. Pewnego dnia  pojechali razem w jedno romantyczne miejsce. Pachniało tam kwiatami, słychać było cichą muzykę świerszczy. Jak zawsze śmiali się i wygłupiali. W pewnej chwili Niall przyklęknął i zapytał swą ukochaną
-Chcesz zostać moją panią Horan?
           Z jej oczu poleciały łzy radości. Zgodziła się. Później położyli się na kocu i przyglądali gwiazdom:
-Wiesz... Gdybym mógł dał bym Ci jedną z tych gwiazd...- powiedział chłopak
-Ja dałabym ci wszystkie gdybym mogła- odpowiedziała mu dziewczyna.
          Żyli w szczęściu. Przygotowywali się do ślubu. Byli jeszcze młodzi ale pewni swojego wyboru.
Pewnego dnia jednak coś się zepsuło...  Dziewczyna usiadła przed swoim ukochanym i oznajmiła
-Wiesz Niall... Muszę ci coś powiedzieć... Muszę...-łamał jej się głos. Z oczu leciały łzy- Jestem...Jestem...Chora...
-Kochanie co ty gadasz?
-Mam raka... Zostało mi kilka  miesięcy...
-Nie mów tak! Wyzdrowiejesz!- powiedział blondyn tuląc swoją narzeczoną do piersi. Jego oczy zaszły łzami. Był silny. "Będzie dobrze, będzie dobrze zobaczysz" powtarzał ciągle.
         Następne kilka miesięcy spędzali ze sobą dzień w dzień. Niestety po pewnym czasie dziewczyna wylądowała w szpitalu. On siedział przy niej i pocieszał ją, rozśmieszał.
-Obiecaj mi że jak umrę to będziesz dalej normalnie żył. Że ułożysz sobie życie. - powiedziała umierając dziewczyna
-Ale...Kochanie...
-Obiecaj!
-Nic w tedy nie będzie takie samo ale... Ale postaram się być silny.-powiedział wycierając czerwone od płaczu oczy.
-To dla ciebie -powiedziała dziewczyna dając mu do ręki naszyjnik z ich inicjałami.-Pocałuj mnie- poprosiła gdy chłopak przyjął prezent. On posłusznie złączył ich usta w pocałunku. Nagle maszyny zaczęły piszczeć wbiegli lekarze. Niall zaczął płakać. Nie było już na świecie jego drugiej połówki...
                             Chłopak pozostał wierny swojej dziewczynie do teraz... Przychodzi codziennie na jej grób i rozmawia z nią.  Śmieje się tak jakby była koło niego. Gra jej na gitarze. Pewnego dnia się spotkają i będą żyli jak kiedyś. Ona czuwa przy nim a on przy niej mimo iż nie mogą się dotknąć. Mimo iż chłopak nie może zobaczyć swojej ukochanej...
                              Oto historia ich prawdziwej wiecznej miłości.... Nieskończinej miłości.

Imagin Liam

Biegłaś przed siebie zapłakana. Obrazy rozmazywały ci się przed oczami. Nie zwracałaś uwagi na ludzi, którzy obracali głowy na twój widok. Po prostu biegłaś. Chciałaś rzucić się z mostu i po prostu zapomnieć o tych wszystkich rzeczach. Myśli jak szalone przelatywały ci przez głowę. ,,Tata wraca do domu pijany. Mama gotuje a ten się na nią rzuca. Bije ją. Ty siedzisz w kącie i widzisz to wszystko. Ojciec podchodzi do ciebie i wyzywa cię od najgorszych.'' Te wszystkie złe wspomnienia wirowały w twojej głowie niczym tornado. Biegłaś dalej. Nagle przed tobą ukazała się obraz parku. Wbiegłaś do niego, usiadłaś na ławce i zaczęłaś płakać. Nagle czujesz na ramionach czyjeś dłonie. Obracasz się i widzisz Liam'a z 1D.
- Coś się stało? - pyta chłopak siadając koło ciebie.
Ty nie odpowiadasz tylko przytulasz się do Liam'a i zaczynasz jeszcze bardziej płakać. Liam przytula cię i po kilku minutach odsuwa cię od siebie i ściera ci łzy z twarzy.- Co się stało? - pyta jeszcze raz.Ty chociaż nie znasz go więcej niż z wywiadów to wiesz, że możesz mu zaufać. Pociągasz nosem i opowiadasz mu swoją historię. Liam przez cały czas uważnie słucha. Kiedy kończysz znowu zaczynasz szlochać,a Liam przytula cię i mówi szeptem:
- Wszystko będzie dobrze. Obiecuję...

Trzy miesiące później.

Liam pomógł ci. Dzięki niemu odżyłaś. Twój ojciec ma sprawę w sądzie. Mieszkasz razem z Liam'em. Twoja mama miała sprawę rozwodową, którą wygrała. Znalazła sobię pracę i chłopaka. Ty i liam spodziewaciesię córki. A ty zawsze będziesz mu wdzięczna za to że wysłuchał cię tamtego dnia w parku.
Imagin Liam <3
Specjalnie dla Zuzy Horan ^^

Jesteś z przyjaciółką w londyńskim kinie, Dziś są jej urodziny
-ej a może pójdziemy na Toy Story-pyta się twoja przyjaciółka
-nie proszę tylko nie to! Nienawidzę tego filmu
-jak możesz Liam by się obraził!
-to jeden z chłopaków z tego pedalskiego zespołu który uwielbiasz-pytasz
-oni nie są pedałami!-oburza się twoja przyjaciółka
-może i nie, ale lubię cię drażnić-mówisz i pokazujesz jej język
-proszę cie, w końcu dzisiaj są moje urodziny
-no dobra ale tylko dlatego, może jakoś to zniosę. Mówisz i kupujecie bilety na ten film. Siedzicie na sali i zjadacie popcorn na reklamach, kiedy obok ciebie siada jakiś chłopak.  I zajmuje ci oparcie na łokieć, nie lubisz tego, ale chcesz być miła więc nic z tym nie robisz. Strasznie nudzisz się na filmie, w końcu wyciągasz telefon i zaczynasz grać w jakąś grę.
-ej mogłabyś ciszej jesteś w kinie-mówi ten chłopak
-sorry po prostu się nudzę-odpowiadasz
-jak można się nudzić na Toy Story?-pyta się ze zdziwieniem
-ja nienawidzę tych filmów jestem tu tylko dlatego, że moja przyjaciółka ubzdurała sobie, że spotka tu chłopaka z jakiegoś pedalskiego zespołu bo on lubi ten film.
-dobra nieważne tylko bądź już cicho-mówi jakby był obrażony, zdziwiona odkładasz telefon i zaczynasz kręcić się na fotelu. Nagle słyszysz dziwny dźwięk, patrzysz na chłopaka, a on płacze!! Zaczynasz się śmiać, ale ludzie cie uciszają, więc z uśmiechem pytasz się go czy nie chce chusteczki, a on bierze ją od ciebie. Ledwo powstrzymujesz się od śmiechu. Po seansie opowiadasz wszystko przyjaciółce, a ona mówi, że pewnie tak samo zachowałby się Liam. Śmiejąc się wychodzicie z kina, nagle dostajesz sms'a
" Mam nadzieję, że to nie ze mnie się tak głośno śmiejesz ;)  Kolega z kina "
Jest on od nieznanego numeru, szybko odpisujesz
"właśnie że z ciebie, dokładnie z tego, że się popłakałeś, a w ogóle to skąd masz mój numer?  koleżanka z kina"
"nieładnie tak śmiać się z wrażliwego człowieka ;(  No wiesz jak zasnęłaś to tak jakoś miałaś telefon na wierzchu :)" Liam
"grzebałeś mi w telefonie?! Twoje Imię "
"nie tylko zadzwoniłem z niego do siebie, ;p "
Piszecie ze sobą już od kilku dni, przyzwyczajasz się do tego. Bardzo polubiłaś tego chłopaka, więc ciągle siedzisz z telefonem w ręku. Rodzice, wkurzają się na twoje rachunki za telefon, a przyjaciółka śmieje się z ciebie, że się zakochałaś.  Ty zawsze zaprzeczasz, w końcu któregoś dnia on proponuje spotkanie. Sama nie wiesz co masz zrobić, no bo w końcu t co innego niż sms'y ale w sumie dobrze się znacie i macie wiele wspólnego. Po długim namyśle się zgadzasz, prosisz przyjaciółkę, żeby pomogła ci się przygotować. Ona oczywiście się zgadza. W końcu nadchodzi ten dzień, szykujesz się na spotkanie z nim, niby umówiliście się tylko na kawę ale ty stresujesz się jakby to była randka. Twoja przyjaciółka ciągle się z ciebie nabija, co wcale ci nie pomaga. Nareszcie jesteś gotowa założyłaś to. I 10 minut przed czasem wyszłaś z domu, w kawiarni byłaś punktualnie. Przez szybę zobaczyłaś go siedzącego przy stoliku, serce zaczęło ci bić mocniej, wzięłaś głęboki wdech i weszłaś. Kiedy cię zobaczył podszedł do ciebie i się przywitał, na początku obydwoje byliście zestresowani ale później rozmowa się rozkręciła. Kiedy znudziło się wam siedzenie w kawiarni, poszliście na spacer. Szliście po parku, nagle poczułaś że on łapie cie za rękę, zarumieniłaś się ale jej nie zabrałaś. Później siedzieliście na ławce nad jeziorem i rozmawialiście. Nagle podleciała do niego jakaś dziewczyna, miała może 11 lat. Poprosiła go o autograf, on dał jej go. Zapytałaś go o co chodzi a on zaczął ci tłumaczyć
-wiesz, bo ja śpiewam w zespole, One direction...
-znam ten zespół moja przyjaciółka was uwielbia, ale dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
-bałem się że mnie nie polubisz, bo wtedy w kinie nazwałaś nas pedałami i..
-sama nie wiem, dlaczego tak powiedziałam, przepraszam-powiedziałaś zmieszana
-nic się nie stało, ale to chyba raczej ja powinienem przeprosić ciebie, więc przepraszam -powiedział i pocałował cię w policzek, zarumieniłaś się.
-już się nie gniewam -powiedziałaś i się uśmiechnęłaś.
Później poznałaś chłopaków i  twoja przyjaciółka też. A ty i Liam zostaliście parą. 
Imagi z Niallem <

 Przyjechałaś do nowego miasta żeby studiować. Szłaś ulicą, szukałaś uniwersytetu bo za godzinę rozpoczynały się pierwsze zajęcia. Jakiś blondyn biegł ulicą z pięcioma kebabami nagle lekko się potknął i upuścił jednego kebaba na twoją białą bluzkę. Stanęłaś i się oburzyłaś wykrzykując :
(T.I) - No uważaj jak chodzisz !
Blondyn - Bardzo przepraszam nie chciałem.
Wyjęłaś chusteczkę i zaczęłaś się wycierać.
(T.I) - I jak ja teraz będę wyglądać, no przecież nie pokaże się tak ludziom w szkole.
Blondyn - Tak w ogóle jestem Niall, może choć do mnie przebierzesz się. Moi przyjaciele mają dziewczyny pożyczę coś od nich.
(T.I) - Dość, że mi bluzkę ubrudziłeś to jeszcze śmiesz mnie podrywać ?
Niall - Ja Cię nie podrywam tylko sugeruję pomoc.
Zaśmiał się.
(T.I) - No i co się jeszcze śmiejesz.
Podeszło do was trzech chłopaków i zapytali gdzie są ich kebaby.
Niall - No wiecie biegłam bo chciałem szybko Wam je dać i zjeść swojego, ale się potknąłem i wszystkie kebaby leżą tam ( wskazał palcem ) tylko jeden spadł na bluzkę... No właśnie nie przedstawiłaś mi się.
Westchnęłaś i się przedstawiłaś- Jestem (T.I).
Niall - Właśnie tylko jeden spadł na bluzkę (T.I). Mamy teraz kłopot bo ona się śpieszy, a ja jej bluzkę ubrudziłem, Liam nie miałbyś pożyczyć bluzki od Dan ? Oddam Ci za nią kasę.
Liam - Zobaczę co da się zrobić, ale musimy jechać do domu.
Wszyscy się na Ciebie spojrzeli.
Niall - No choć przecież Cię nie zjem, a to dla twojego dobra.
Chłopak z koszulką w paski - Hahaha, uważaj on kłamie widać, że mu ślinka na Ciebie leci.
Chłopaki się zaśmiali i szli już do samochodu.
Blondyn patrzył się swoimi niebieskimi oczami tak błagalnie i nieziemsko, że nie umiałaś mu odmówić.
(T.I) - No dobra choć byle szybko bo się spóźnię.
Szliście do samochodu zobaczyłaś, że siedział tam jeszcze jeden chłopak w lokach kierował on pojazdem. Wszyscy już wsiedli tylko nie ty.
(T.I) - No, a gdzie ja mam usiąść skoro samochód jest pięcioosobowy,a nas jest szóstka.
Chłopak w lokach - Hehe no jak to gdzie na kolana do Horana.
Niall - No ja nie mam nic przeciwko.
(T.I) - Kurde ciekawe co jeszcze ciekawego mnie dziś czeka.
Usiadłaś mu na kolanach i powiedziałaś żeby szybko jechał.
Czułaś oddech chłopaka na twoim barku. Było to przyjemne, ale nie wiedziałaś co na to blondyn.Dojechaliście wysiadłaś i zobaczyłaś przeogromną willę. Z wozu wyszedł jeszcze Niall reszta pojechała kupić coś do jedzenia.
Niall - No to co zapraszam do środka. Weszliście, zdjęliście buty. Kazał iść Ci do garderoby i wybrać sobie co tylko chcesz. Weszłaś schodami na górę, otworzyłaś drzwi i zobaczyłaś ogromną garderobę było w niej ciuchów nie do zliczenia. Zobaczyłaś prześliczną bluzkę od razu podeszłaś i próbowałaś ją zdjąć, ale byłaś za niska i nie mogłaś jej dosięgnąć. Zawołałaś Niall'a. Pojawił się w mgnieniu oka.
Blondyn - O co chodzi ?
(T.I) - Tam jest taka bluzka ( wskazałaś palcem ) podałbyś mi ją ?
Blondyn - Jasne. Na którą masz tam być bo jest już 11 30 ?
Chłopak złapał bluzkę i Ci podał.
(T.I) - Że co ? Że która jest ? O mój boże, spóźnię się.
Nie patrząc na to, że chłopak stoi koło Ciebie zdjęłaś brudną bluzkę i założyłaś czystą. Patrzył się na Ciebie jakby pierwszy raz w świecie zobaczył jedzenie. Wyleciałaś szybko z pokoju dziękując mu za pomoc.
Niall - Ej czekaj stój !
Pobiegłaś tak szybko, że nie zauważyłaś jak wypadł Ci telefon z torebki. *OCZAMI NIALL'A*
Oo kurde. Zostawiła swój telefon i jeszcze tą bluzkę, muszę jej jakoś to oddać. Na jaki ona może iść uniwersytet, dobra objadę najwyżej wszystkie. Trzeba iść do łazienki to uprać, tylko jak się uruchamia pralkę. Dobra wsypię proszek i chyba trzeba nacisnąć ten zielony przycisk. JEST UDAŁO MI SIĘ !
To niech się pierze, a ja idę coś zjeść, ciekawe co mamy dobrego do jedzenia. Są jakieś chipsy. Pójdę zobaczyć jak się ma to pranie. Wszedłem do łazienki wyjąłem bluzkę i ją powiesiłem.
To teraz tylko czekam na chłopaków.
Drzwi od domu się otworzyły.
Ej chłopaki słuchajcie (T.I) zostawiła telefon i bluzkę musicie mnie zawieść na uniwersytet.
Harry - No ok, ale który ?
No właśnie nie wiem.
Harry - Jak mam Cię zawieść skoro nie wiem gdzie ?
Dobra spokojnie pewnie to ten co jest nie daleko budki z kebabami.
Harry - Dobra choć, jedziemy.
Liam wzięła jakąś bluzkę jak przyjdę to Ci za nią kasę oddam.
Liam - Nie mi tylko Danielle.
Dobra Harry choć jedziemy.
Harry - Co zakochałeś się ?
Hahaha, nie no co ty.
Harry - Niall widać to po tobie.
Gadasz głupoty.
Harry - Dobra, dobra ja wiem swoje.
Jechaliśmy z Hazzą jakieś trzy minuty w ciszy, zobaczyłem jakiś budynek i powiedziałem :
Dobra zatrzymaj się tu, poczekamy aż wszyscy wyjdą może i ona tu będzie.
* 5 minut później *
JEST ! KURWA JESTEŚMY ZAJEBIŚCI ZNALEŹLIŚMY JĄ !
Harry - Niall spokojnie.
No dobra.
* TWOIMI OCZAMI *
Jest udało mi się zdążyć teraz tylko zadzwonię do mojej mamy i jej powiem. Szukałaś telefonu po całej torebce, usiadłaś na ławce i dalej szukałaś kiedy nagle ktoś od tyłu wyciągnął rękę, a w niej trzymał twój telefon. Odwróciłaś się i zobaczyłaś, że to Niall, od razu zrobiło Ci sie jakoś tak lepiej w środku. Wzięłaś telefon i podziękowałaś.
Niall - To co jutro przyjdziesz po bluzkę ?
(T.I) - Jasne, a mogę twój numer ?
Podał Ci swój numer i się rozstaliście on poszedł do samochodu, a ty do budynku w którym miałaś mieszkać.
Nie mogłaś się doczekać następnego dnia, on tak samo.

czwartek, 17 stycznia 2013

Imagin Liam <3


 - Nienawidziłam, kiedy kłamał - szepnęłam, ściskając w dłoniach mikrofon. – I kiedy jeździł samochodem zbyt szybko. Kiedy kłócił się z Harry’m o to, kto ma lepsze buty. Nienaw- Nienawidziłam, kiedy kłamał - szepnęłam, ściskając w dłoniach mikrofon. – I kiedy jeździł samochodem zbyt szybko. Kiedy kłócił się z Harry’m o to, kto ma lepsze buty. Nienawidziłam, że zawsze miał rację, wiesz? I kiedy podmieniał nam szczoteczki do zębów. Nienawidziłam, kiedy… - mój głos załamał się, gdy spojrzałam na dębową trumnę, stojącą przed ołtarzem. Przed oczyma miałam uśmiechającego się Liama, który poprawiał swoje niesforne włosy. - …mówił, że mnie nie zostawi. Że nigdy mnie nie zostawi. Nienawidzę go za to, że umarł – łzy ciekły mi ciurkiem po policzkach, a te, które pozostały pod powiekami, przesłoniły mi pole widzenia. Szlochałam jednak dalej, wylewając swoje żale przed całym kościołem, wypełnionym ludźmi. – Nienawidziłam tego, że umiał gotować lepiej ode mnie. I za to, ile emocji wkładał w śpiew. I za to, że zawsze mnie odtrącał – zamknęłam oczy, by odrobinę się uspokoić, jednak na niewiele się to zdało. - Najgorsze jest to… to, że nigdy nie powiedziałam, jak bardzo go kocham. Nigdy nie umiałam tego powiedzieć, choć miałam go na wyciągnięcie ręki. A teraz… teraz nie mam już nic… - opuściłam ręce wzdłuż ciała, a moje kolana stały się miękkie. Upadłam na nie z głuchym łoskotem, przyciskając dłonie do twarzy. Ucisk w klatce piersiowej nasilił się. Po kilku chwilach poczułam, że ktoś delikatnie łapie mnie za ramiona i pomaga wstać. Nie miałam sił, więc Louis wziął mnie na ręce. Wyniósł mnie z kościoła i posadził na ławce, a wkoło mnie zgromadzili się chłopcy. Mówili coś do mnie, ale nie słuchałam ich. Nie słyszałam nic. Nic, prócz śmiechu Liama w swojej własnej głowie.
- Denise – usłyszałam. Znowu mój udręczony mózg robił sobie ze mnie żarty. Znowu go słyszałam. – Denise, spójrz na mnie.
Nie zareagowałam, wiedziałam, że to tylko moje urojenia. Ale potem ktoś odciągnął moje dłonie od policzków. Ujrzałam przed sobą błyszczące, brązowe oczy. To nie mogła być prawda, nie. Nie mogła.
- Louis – jęknęłam. – Ja znowu, znowu go widzę! Nie chcę… idź stąd! – wrzeszczałam jak opętana, zaciskając oczy i potrząsając głową.
- Jestem tutaj – powiedział głos Liama. – Jestem.
- On nie żyje! Umarł, rozumiesz?! Umarł! – miotałam się jak opętana. Przed oczyma miałam ciemność, czułam tylko, jak ktoś przytula mnie do siebie, a po zapachu wody kolońskiej wywnioskowałam, że to mój najlepszy przyjaciel – Lou. Głaskał mnie delikatnie po plecach, starając się uspokoić.
- Nie ma go tutaj – szepnął. – On nie wróci.
Te słowa były kroplą, która przelała czarę. Z mojego gardła wyrwał się histeryczny krzyk, tak głośny, że poczułam, jak dłonie Louisa zaciskają się mocniej na moim ciele. Wstrząsnęły mną dreszcze. Liam był, jest i zawsze będzie sensem mojego życia. Jak mogłam normalnie funkcjonować bez niego?
Poczułam, że odpływam. Zasnęłam z wyczerpania.
Biegłam po skąpanej w blasku słońca łące. Wkoło mnie wznosiły się wiekowe drzewa, kwiaty kwitły, uwalniając upajającą woń, a po niebie sunęły niespiesznie mlecznobiałe obłoki. On gdzieś tu jest, pomyślałam. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, pojawił się przede mną. Jak zawsze utonęłam w głębi jego brązowych tęczówek, a na widok tak dobrze znanego uśmiechu, poczułam, że się rumienię. Nie powiedział nic, po prostu przygarnął mnie do siebie. Wtuliłam twarz w jego obojczyk i zacisnęłam oczy.
- Liam… kocham Cię - szepnęłam. A wtedy on zniknął. Stałam sama, próbując zacisnąć pięści na jego koszuli, ale czułam tylko czyste powietrze. Straciłam go. Tym razem na zawsze. Pomyślałam, że już nigdy nie chcę się obudzić.
idziłam, że zawsze miał rację, wiesz? I kiedy podmieniał nam szczoteczki do zębów. Nienawidziłam, kiedy… - mój głos załamał się, gdy spojrzałam na dębową trumnę, stojącą przed ołtarzem. Przed oczyma miałam uśmiechającego się Liama, który poprawiał swoje niesforne włosy. - …mówił, że mnie nie zostawi. Że nigdy mnie nie zostawi. Nienawidzę go za to, że umarł – łzy ciekły mi ciurkiem po policzkach, a te, które pozostały pod powiekami, przesłoniły mi pole widzenia. Szlochałam jednak dalej, wylewając swoje żale przed całym kościołem, wypełnionym ludźmi. – Nienawidziłam tego, że umiał gotować lepiej ode mnie. I za to, ile emocji wkładał w śpiew. I za to, że zawsze mnie odtrącał – zamknęłam oczy, by odrobinę się uspokoić, jednak na niewiele się to zdało. - Najgorsze jest to… to, że nigdy nie powiedziałam, jak bardzo go kocham. Nigdy nie umiałam tego powiedzieć, choć miałam go na wyciągnięcie ręki. A teraz… teraz nie mam już nic… - opuściłam ręce wzdłuż ciała, a moje kolana stały się miękkie. Upadłam na nie z głuchym łoskotem, przyciskając dłonie do twarzy. Ucisk w klatce piersiowej nasilił się. Po kilku chwilach poczułam, że ktoś delikatnie łapie mnie za ramiona i pomaga wstać. Nie miałam sił, więc Louis wziął mnie na ręce. Wyniósł mnie z kościoła i posadził na ławce, a wkoło mnie zgromadzili się chłopcy. Mówili coś do mnie, ale nie słuchałam ich. Nie słyszałam nic. Nic, prócz śmiechu Liama w swojej własnej głowie.
- Denise – usłyszałam. Znowu mój udręczony mózg robił sobie ze mnie żarty. Znowu go słyszałam. – Denise, spójrz na mnie.
Nie zareagowałam, wiedziałam, że to tylko moje urojenia. Ale potem ktoś odciągnął moje dłonie od policzków. Ujrzałam przed sobą błyszczące, brązowe oczy. To nie mogła być prawda, nie. Nie mogła.
- Louis – jęknęłam. – Ja znowu, znowu go widzę! Nie chcę… idź stąd! – wrzeszczałam jak opętana, zaciskając oczy i potrząsając głową.
- Jestem tutaj – powiedział głos Liama. – Jestem.
- On nie żyje! Umarł, rozumiesz?! Umarł! – miotałam się jak opętana. Przed oczyma miałam ciemność, czułam tylko, jak ktoś przytula mnie do siebie, a po zapachu wody kolońskiej wywnioskowałam, że to mój najlepszy przyjaciel – Lou. Głaskał mnie delikatnie po plecach, starając się uspokoić.
- Nie ma go tutaj – szepnął. – On nie wróci.
Te słowa były kroplą, która przelała czarę. Z mojego gardła wyrwał się histeryczny krzyk, tak głośny, że poczułam, jak dłonie Louisa zaciskają się mocniej na moim ciele. Wstrząsnęły mną dreszcze. Liam był, jest i zawsze będzie sensem mojego życia. Jak mogłam normalnie funkcjonować bez niego?
Poczułam, że odpływam. Zasnęłam z wyczerpania.
Biegłam po skąpanej w blasku słońca łące. Wkoło mnie wznosiły się wiekowe drzewa, kwiaty kwitły, uwalniając upajającą woń, a po niebie sunęły niespiesznie mlecznobiałe obłoki. On gdzieś tu jest, pomyślałam. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, pojawił się przede mną. Jak zawsze utonęłam w głębi jego brązowych tęczówek, a na widok tak dobrze znanego uśmiechu, poczułam, że się rumienię. Nie powiedział nic, po prostu przygarnął mnie do siebie. Wtuliłam twarz w jego obojczyk i zacisnęłam oczy.
- Liam… kocham Cię - szepnęłam. A wtedy on zniknął. Stałam sama, próbując zacisnąć pięści na jego koszuli, ale czułam tylko czyste powietrze. Straciłam go. Tym razem na zawsze. Pomyślałam, że już nigdy nie chcę się obudzić.


Imagin z Louisem <3 

 Leżysz sama w białej sali. Właściwie to nie sama, gdyż obok ciebie znajduje się łóżko, na którym leży chłopak, który jest w śpiączce. Nikt go nie odwiedza, nikt nie wie, że tu jest. Wiesz o tym ty, twoja rodzina i lekarze. Nikt o niego nie pytał, tak jakby jego przyjaciele o nim zapomnieli. Czasami, gdy jesteśmy "zupełnie sami", rozmawiasz z nim. Właściwie to tylko ty mówisz mu co u ciebie, jak się czuje i opisujesz mi wszystko. Mimo iż nie ostajesz odpowiedzi cieszysz się, że leży obok Ciebie. Ty jesteś tutaj po ciężkiej operacji. Miałaś nowotwora, który wytworzył Ci się na żołądku. Louis, bo tak miał na imię owy chłopak, wiedział o tym, mówiłaś mu o wszystkim. Często pytałaś lekarza o jego stan zdrowia, cały czas był on taki sam. Słyszałaś kiedyś od znajomych, że osoba która jest w śpiączce wszystko słyszy. Masz nadzieję, że tak uda Ci się go "wyciągnąć" ze śpiączki.

Mija kolejne kilka dni, nadal nic. Dzisiaj mogłaś wychodzić już z łóżka. Nie musiałaś cały czas leżeć. Miałaś przyjmować tutaj jeszcze przez kilka dni lekarstwa i mieć rehabilitację. Akurat na niej byłaś. Gdy wróciłaś go łóżka, odruchowo spojrzałaś na chłopaka. Wydawało Ci się, że poruszył ręką.
-Louis, słyszysz mnie? Jak tak to poruszaj prawą ręką.- Dziwnie Ci się to mówiło, ale spojrzałaś na jego dłoń. Chłopak poruszył palcami.
-OMG! Lou nie ruszaj się... a właściwie to ruszaj, otwieraj oczka, a ja biegnę po lekarza.- Od razu wyskoczyłaś jak oparzona z sali. Złapałaś jednego z lekarzy i przyciągnęłaś go do sali.
-Doktorze on się budzi. On się budzi.- Mówiłaś niczym mała dziewczynka.
-Nie jest to możliwe... Nie w jego przypadku. Wypadek był zbyt poważny.- Lekarz chciał już wyjść, lecz złapałaś o za rękę.
-Lou, udowodnij, że się budzisz. Poruszaj prawą ręką.- Oboje spojrzeliście na jego dłoń. Chłopak poruszył palcami. Lekarz spojrzał na ciebie z uśmiechem na twarzy. Podszedł do łóżka i sprawdził czy źrenice chłopaka reagują. Reagowały.
-Przez kilka dobrych godzin będzie się wybudzał, szybko to nie nastąpi. Jakby co to mnie wezwij.- Lekarz wyszedł z sali. Ty podekscytowana usiadłaś na krzesełku obok i czekałaś aż się wybudzi. Znowu zaczęłaś mu opowiadać jakieś historyjki. Minęły kolejne 3 godziny. Louis powoli zaczął otwierać oczy.
-Jak się czujesz Louis?- Zapytałaś, gdy tylko na ciebie spojrzał.
-Poza tym, że wszystko mam odrętwiałe to dobrze... Ty jesteś [T.I.] prawda?- Delikatnie uśmiechnął się do Ciebie. Odwzajemniłaś uśmiech i pokiwałaś twierdząco głową.
-Wiec to ty mnie tutaj przytrzymywałaś. Mówiłaś mi wszystko o sobie i co u ciebie słychać.- Zaśmiał się, a ty delikatnie zarumieniłaś.- Zawsze Ci odpowiadałem, ale wiem, że tego nie słyszałaś. Mimo to dziękuję, że jesteś ze mną. - Przeszedł do pozycji siedzącej. Przeprosiłaś go na moment i poszłaś po lekarza, po chwili z nim wracając. Lekarz go zbadał, a ty siedziałaś i przyglądałaś mu się. Uśmiechał się niczym aniołek. Gdy lekarz wyszedł, Lou zwrócił się do Ciebie.
-Miałabyś może na chwilę zadzwonić? Bo z tego co wiem, mój telefon się rozsypał.- zaśmiał się, a ty z nim. Podałaś mu poproszony sprzęt i zostawiłaś go na czas rozmowy samego w sali. Chłopak zadzwonił do Harrego, który gdy tylko go usłyszał od razu rzucił mi potok pytań. Lou odpowiedział na nie wszystkie i Hazza razem z resztą miał przyjechać do szpitala.
Wróciłaś do sali i usadowiłaś się w swoim łóżku. Lou od razu się do Ciebie zwrócił.
- Właściwie... To skąd wiedziałaś kim jestem? Jesteś directionerką, prawda?- Uśmiechnął się. Zaczęliście rozmawiać i bardziej się za kumplowaliście. W tym samym czasie do szpitala wpadła reszta 1D.
-Lou!!! Tak się o Ciebie martwiłem!- Hazza podleciał do niego i go przytulił. - Nie mogliśmy Cię nigdzie znaleźć przez ten miesiąc! - Dodał robiąc smutną minkę. Chłopaki zaczęli rozmawiać. W trakcie rozmowy Louis ciebie przedstawił jako swoją wybawczynię, która przytrzymywała go przy życiu. Wszyscy razem dobrze się zaczęliście dogadywać.

Minęło kilka dni. Dzisiaj razem z Louisem mieliście być wypisani do domu. Oboje cieszyliście się z tego powodu, ale z drugiej strony było wam przykro, gdyż się ze sobą zżyliście. Dałaś Lou swój numer telefonu mimo wszystko. Miałaś nadzieję, że nie zapomni szybko o tobie. On również miał tak nadzieję. Chcieliście utrzymać ze sobą kontakt. W tym samym czasie przyszli po Ciebie rodzice, a po Louisa 1D.
-No to do zobaczenia [T.I.]. Mam nadzieję, że już wkrótce się spotkamy.- Uśmiechnął się Louis i Cię przytulił na pożegnanie, tak samo jak reszta.
-Też mam taką nadzieję, do zobaczenia.- Również się uśmiechnęłaś i razem z rodzicami wyszłaś z budynku w którym spędziłaś 5 miesięcy.

Minęło pięć lat. Dzisiaj był twój wielki dzień. Stałaś przed lustrem w białej sukni. Na twojej głowie widniał długi welon. Spojrzałaś na zegarek. Akurat pod domem zjawiła się biała limuzyna, która zatrąbiła, sygnalizując tym samym, że musisz już wyjść. Razem ze swoją świadkową wyszłaś z domu wsiadając do pojazdu. Podjechaliście pod kościół, przed nim czekał na Ciebie twój tata, mający poprowadzić Cię do ołtarza.
Weszliście do środka, rozbrzmiała się melodia. Chłopak stojący przy ołtarzu odwrócił się i uśmiechnął co ty odwzajemniłaś. Będąc pod koniec drogi, wyszedł po Ciebie. Chwytając Cię za rękę, którą trzymał wcześniej twój tata.
-Tylko opiekuj się nią Louis.- Szepnął dotykając jego ramienia i wszedł do ławki. Podeszliście do ołtarza, gdzie stał już ksiądz. Spojrzałaś na Lou garnitur. Chłopak wyglądał wyśmienicie[...].
- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Chcemy.
- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, dobrej i złej doli, aż do końca życia?
-Chcemy
-Czy chcesz z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?
- Chcę – odpowiadali cały czas równocześnie.
~*~
- Ja Louis Tomlinson biorę sobie Ciebie [T.I.i.N] za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Ja [T.I.i.N] biorę sobie Ciebie Louisie Tomlinon za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.- Po wypowiedzeniu tych słów, na ustach obojgu pojawiły się szersze uśmiechy.
- Zatem. Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.- Powiedział ksiądz kierując ostatnie zdanie do chłopaka. Blondyn delikatnie przysunął się do dziewczyny i złożył na jej ustach delikatny, a zarazem namiętny pocałunek. Po chwili ujął jej dłoń w swoją i skierował się z nią w stronę wyjścia z kościoła. Po ceremonii, tradycyjnie odbyła się huczna zabawa, gdzie wszyscy wspaniale się bawili.

sobota, 12 stycznia 2013

Misiaki z okazji urodzin Zayna napiszę dziś  imagine o nim . <3
Imagin z Zaynem : 

Siedzicie w domu ze swoim chłopakiem Zaynem . Oglądacie filmy. Mulat spoglądał na ciebie co raz. Aż w końcu się odezwał. :
Z: Skarbie nie zapomniałaś o czymś ?
T: A no tak , trzeba wyjąć Zapiekanki z piekarnika . - Dobrze wiedziałaś co dziś za święto twój chłopak świętował 20 urodziny .
Z : Serio skarbie 3 lata razem a ty zapomniałaś o najważniejszym święcie ?
T: Zayn daj spokój o niczym ważnym nie zapomniałam .- Chłopak popatrzył na ciebie przez zaszklone oczy i wyszedł z domu . 
Ty natomiast w tym czasie zaczęłaś urządzać imprezę niespodziankę. Po przygotowaniu wszystkiego co nie zbędne spojrzałaś na zegarek była już 19 . Pomyślałaś że czas zacząć się szykować. Weszłaś szybko na górę wzięłaś szybki prysznic . Potem wysuszyłaś włosy , potem je wyprostowałaś włosy , potem zrobiłaś lekki makijaż. Aż w końcu przyszedł czas żeby się ubrać. Postawiłaś na lekko różową sukienkę. 5-centymetrowe szpilki tego samego koloru. I czarny żakiet. Zaczęli schodzić się goście. Postawowiłaś ściągnąć Zayna do domu. Zadzowoniłaś do niego:
Z: Halo ? - Spytał strasznie zły. 
 T : Zayn ?   Błagam cię chodź do domu proszę strasznie się boję .
Z : ( T.I) co się stało ? Słyszysz ?

T : Zayn błagam cie. 
Z : Już idę. - rozłączył się.- Po niecałych 5 minutach zoabzczyłaś Zayna zbliżającego się do domu. Kazałaś zgasić światła  i się schować. Zayn wszedł do domu zapalił swiatło a wtedy wszyscy goście oraz ty wyskoczyliście i krzykneliście : 
W: Niespodzianka - Wtedy ty podeszłaś do Zayna pocałowałaś go i powiedziałaś :
T : Naprawdę myślałeś że zapomniałam ? 
Z: Naprawdę ale teraz wiem że mam najlepszą dziewczynę  na świecie i nigdy jej nikomu nie oddam . - Pocałowaliście się namiętnie . Impreza trwała w najlpesze o ty i Zayn byliście szczęśliwi .